sobota, 21 maja 2011

Garnek prosto z miasta cz. 2

Dosyć niedawno temu trafiłem na pewien blog. Treść miał nawet ambitną, ale żeby nie rzec raczej obskurancką. Zdążyłem przeczytać jeden post, który dźgnął mnie do żywego, a już wyrobiłem sobie zdanie co do reszty. Autor starał się usilnie dowieść, że modernizm w architekturze to straszliwe zło. Więcej, porównał Le Corbusier'a, za F. Starowiejskim, do takich wątpliwych "osobistości", jak Hitler, czy Stalin. Powiem, że ten "nurt" myślenia prezentowany przez autora (bodajże "staromyslak") przypomina starą, nadgniłą purchawkę, która toczy trupi jad na swoje sąsiedztwo. Przypomina tok myślenia prezentowany przez PEWNE środowiska, i podobnie jak ONE przedstawia wspaniałą tradycję w krzywym zwierciadle.

Modernizm jednym się podoba inny nie. Jak każdy styl w urbanistyce, architekturze, czy sztuce ma swoich zwolenników i przeciwników. Jeżeli autor wspomnianego bloga, podobnie jak Starowiejski uważa, że wszystkie bloki, domy wielorodzinne są wytworem chorej nowoczesności i są ZŁE, to muszę obu rozczarować. Domy wielorodzinne to nie "wymysł" nowoczesności, ten typ budownictwa z powodzeniem stosowali już starożytni Rzymianie i nie jest to nic nowego. Oczywiście wszystko powinno mieć umiar i tak samo monumentalne termitiery pośród betonowej dżungli są nie do pomyślenia, tak samo gdyby wszyscy mieli mieszkać w domkach jednorodzinnych to chyba zabrakłoby nam miejsca do życia. Złoty środek, zasada zrównoważonego rozwoju, sensowne budownictwo wielorodzinne pośród przyjaznego środowiska z dużą dozą zieleni i przestrzeni, to jest sensowne, nowoczesne i również zgodne z tradycją, bo zawsze w mieście na dom tylko dla siebie mogli sobie pozwolić nieliczni i ci którzy raczej nie przepadali za bezpośrednim sąsiedztwem za ścianą. Dlatego dla każdego coś miłego.

Tak też można mieszkać
Chociaż ja osobiście wolę domek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz