niedziela, 18 września 2011

Garnek pełen twórczości cz.4

Nie do końca uważam, że ten garnek jest właściwy dla tego posta, ale mam tylko czteropalnikową kuchenkę, a ostatni palnik należy do czajnika, dlatego ten będzie chyba najbardziej właściwy.
Cała przedmiotowa sprawa sprowadza się do dwóch wyroków sądowych, od których ja jako prawnik z całą mocą i pełną świadomością bym się odwoływał.
Primo - sterylizacja vel eugenika. Sprawa pewnej kobiety wysterylizowanej przez lokalnych lekarzy podczas zabiegu cesarskiego cięcia, bez jej wiedzy i zgody. Pomijając sytuację tej kobiety i jej stanu psychicznego, uważam, że dokonanie takiego zabiegu na osobie nieubezwłasnowolnionej jest niedopuszczalny. Lekarze w trakcie postępowania zasłaniali się jej stanu podczas zabiegu (zeznawali, iż doszło do groźnego krwawienia), które uzasadniało przecięcie jajowodów. Jednakże wielu lekarzy, biegłych i ekspertów spoza postępowania, wypowiedziało się, iż ten zabieg ma się nijak do krwawienia opisanego przez lekarzy. Pomijając jednak te kwestie sędzia wydając orzeczenie i uzasadniając je wyraził się w sposób wysoce zastanawiający co do jego poglądów. Odczytując w uzasadnieniu, iż według sędziego ta kobieta powinna być wysterylizowana z powodów zgoła innych niż te które przedstawili lekarze, doznałem kolejnego objawienia, w jakim stanie jest nasz wymiar sprawiedliwości.
Secundo - metalowa gwiazda kiepskiego show muzycznego kontra Pismo Św. Początek - sprawa o obrażenie uczuć religijnych, finał - uniewinnienie, morał - lepiej być wyznania mojżeszowego, wtedy nastąpiło by wielkie larum i metalowej gwiazdy by już nie było, lepiej być wyznawcą Mahometa, wtedy nastąpiło by wielkie bum i kiepskiego szoł z metalową gwiazdą by już nie było i znaleźli by na to usprawiedliwienie (jak z karykaturą Mahometa w duńskiej prasie). Chrześcijaninem w niby katolickim kraju jest być raczej ciężko.

Garnek prosto z miasta cz. 3

Wiele się ostatnio dzieje w tzw. przestrzeni publicznej. Najprawdopodobniej jest to spowodowane zbliżającymi się wyborami do Sejmu i Senatu. Wiele różnej maści ugrupowań przejawia większą niż zazwyczaj aktywność ideową. Poglądy w tym okresie się polaryzują, aczkolwiek konkretni ludzie przybierają inne niż dotychczas maski. Dość zabawne informacje dotarły do mnie w ostatnim czasie. Otóż nasi dwaj czołowi prezesi wykazali się pełną świadomością ekologiczną i wraz z działaczami Greenpeace udowadniali, że ich poglądy są im nieobce i mają swoje miejsce w programach ich partii. Jednakże do mojej skromnej jaźni ni huhu nie przedostaje się wizja prezesa A witającego oklaskami zjeżdżających na linach działaczy, albo prezesa B pomagającego rozwijać baner działaczce. Wizja ta odczytywana jest przez moje sensory jako z gruntu fałszywa. Ja nie wieżę, aby obaj prezesi byli fanami segregacji domowych śmieci.
Ekoprezes w natarciu, który zapunktuje bardziej u Zielonych...